REJS MORSKI 2023 – SLAVONIA + ADRIATYCKI KVARNERIC
W ostatni czwartek września 2023r wyruszyliśmy na kolejny rejs morski po Adriatyku. Tym razem połączony ze zwiedzaniem wschodniej części Chorwacji – Slavonii.
W rejsie udział wzięło 9 żeglarzy w tym – po raz pierwszy w naszych rejsach - jedna kobieta, Magdalena. Tradycyjnie wyruszyliśmy w podróż busem w wersji VIP z parkingu na Lasogórskiej. Podczas przejazdu przez Słowację i Węgry oglądnęliśmy film opisujący historię Jugosławii i jej rozpad, jako wprowadzenie do zaplanowanych miejsc zwiedzania.
Pierwszy postój mieliśmy na południowych Węgrzech w miejscowości Szalka ok. 50km od miasta Pecs na granicy regionów Tolna i Baranya. Baranya to region transgraniczny słynący z winnic obejmujący swym zasięgiem Węgry i sąsiednią Chorwację.
W piątek skorzystaliśmy z przywileju jakim od tego roku było wstąpienie Chorwacji do strefy Schengen i bez kontroli granicznej wjechaliśmy do Slavonii. Pierwszym przystankiem był Osijek nad rzeką Drawą. Tutaj oglądnęliśmy Starówkę i podjechaliśmy na słynny pomnik - „Czerwony fiacik” („Crveni fico”). U progu wojny domowej, po protestach pokojowych, do Osijeka wkroczyła armia jugosłowiańska i jeden z mieszkańców - Branko Breskic – symbolicznie zagrodził drogę czołgom stawiając na ich drodze swego czerwonego fiacika, który został zniszczony chwilę później przez jadącą kolumnę. Zostało to uwiecznione przez reportera lokalnej telewizji i szybko obiegło świat. W 2011 roku został wykonany pomnik przy skrzyżowaniu, na którym wydarzyły się tamte chwile jako symbol determinacji i oporu pojedynczego człowieka wobec siły i agresji, ale przewrotnie na pomniku to mały fiacik zwycięża w starciu z ciężkim czołgiem.
Kolejnym miejscem – symbolem bratobójczej walki - był Vukovar. Miejscowość nad Dunajem, która w połowie zamieszkiwana była przez Serbów a połowę przez Chorwatów, w okresie wojny domowej 1991-95 była oblężona, niemal doszczętnie zniszczona a jej ludność w tysiącach została wymordowana. Symbolem tamtych czasów jest wieża ciśnień, która została zachowana w jej powojennym stanie z licznymi ranami na ścianach, słupach i stropie. Innym symbolem tamtych dni jest cerkiew św. Filipa, która została niemal doszczętnie spalona, a mury przygotowane do wysadzenia. Dzięki darczyńcom w XXI wieku została odnowiona z zachowaniem symbolicznych elementów tamtych dni: zniszczone dzwony, otworach na trotyl w filarach kościoła i zachowane fragmenty w stanie tuż po wojnie – osmolone cegły, brak tynków, uszkodzenia stropów.
Aby spojrzeć również na inny obraz Slavonii pojechaliśmy do Ilok – miejscowości nad Dunajem, najbardziej wysuniętej na wschodnim krańcu Chorwacji, jakby wciśniętej w tereny obecnej Serbii. Tutaj mogliśmy spojrzeć na piękno Dunaju, tereny serbskie po drugiej stronie rzeki i na restaurowane obecnie mury dawnej twierdzy na pobliskim wzgórzu. Na nocleg dojechaliśmy już po zachodzie słońca.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy wczesnym rankiem i wschód słońca niemal przywitaliśmy na terenie dawnego obozu koncentracyjnego w Jasenicy. Ta poranna chwila na styku dnia i nocy z parującą mgłą od pobliskich rozlewisk, stanowiła dodatkowe wzmocnienie tego symbolicznego miejsca kaźni tysięcy ludzi przez Ustaszów w czasie drugiej wojny światowej.
Później drogami lokalnymi ze słynną drogą nr 1 przez Plitvickie Jeziora i licznymi serpentynami na granicy Kverneru i Dalmacji Północnej przyjechaliśmy do Mariny Dalmacija w Sukosanie.
Tu zaczęła się gówna część naszego rejsu. W tym roku na jachcie Bavaria 49.
W niedzielne przedpołudnie wypłynęliśmy na północ w kierunku wyspy Vir. Po drodze przerwa na niedzielną Mszę świętą, a wieczorem zatrzymanie na kotwicy w zatoce Sidriste Zaton.
W poniedziałek opłynęliśmy wyspę Vir i wpłynęliśmy do cieśnin pomiędzy wyspę Pag a stałym lądem i zatrzymaliśmy się na kotwicy niedaleko pustelni zbudowanej na wyspie Zecevo.
We wtorek przepłynęliśmy na Ljubacki Zalijev i wykorzystaliśmy ponton do ekspedycji na ląd po zakupy uzupełniające. Chwilę później przez Ljubackie vrata przepłynęliśmy pod „Pańskim mostem” czyli głównym mostem łączącym wyspę Pag i stały ląd. Wpłynęliśmy na Velebitski kanal i po krótkim spojrzeniu na ten akwen zawróciliśmy z powrotem w kierunku wyspy Vir. Velebitski kanal czyli strefa morza pomiędzy stałym lądem a wyspą Pag cieszy się złą sławą wśród żeglarzy ze względu na tworzenie się bardzo mocnego wiatru (do 12 w skali Beauforta) spływającego z pobliskich gór Velebskich (których wysokość sięga do 1200m nad poziom morza) a jednocześnie linia brzegowa i kształt dna uniemożliwia bezpieczne schronienie. My, po kilkugodzinnym płynięciu wzdłuż zachodniego brzegu wyspy Pag, zacumowaliśmy w marinie w miejscowości Simuni. Tutaj przy zachodzącym słońcu zwiedziliśmy tę niewielką miejscowość i oglądnęliśmy zachód słońca.
W środowy poranek oglądnęliśmy jak wyciągany jest niewielki jacht morski, a poźniej wypłynęliśmy na Kverneric. Tutaj ustawiliśmy jacht w dryfie i wykąpaliśmy się mając ponad 80 metrów wody pod stopami. Później opłynęliśmy wyspę Olib i zacumowaliśmy na bojce w urokliwej zatoczce św. Mikołaja (sv. Nikola).
W czwartek przy słabym i zmiennym wietrze wróciliśmy na południe i po zachodzie słońca odbyliśmy krótki rejs nocny w pobliżu Zadaru do kotwicowiska w okolicach miejscowości Bibinje.
W piątek rano – obowiązkowe tankowanie paliwa, a następnie delektowanie się pływaniem pod żaglami do godziny 16,00, aby później zakończyć rejs w macierzystym porcie. Wieczorem krótki spacer do Sukosan i uroczysta kolacja w jednej z restauracji.
W sobotę zdaliśmy jacht i pojechaliśmy busem na wyspę Pag, aby z innej perspektywy zobaczyć znajome już miejsca. Dodatkowo pojechaliśmy również do miejscowości Pag, która jest niewidoczna z morza ,a jedynie z zatoki przy mieście. Później autostradą przejechaliśmy przez nieistniejącą już granicę chorwacko-węgierską w Letenye i stawiliśmy na nocleg w węgierskim Ujudvar.
W niedzielę powrót do domu, z dwoma kontrolami granicznymi na granicy węgiersko-słowackiej i słowacko-polskiej.
Wyprawa niepowtarzalna, z mocnymi akcentami historii najnowszej. Sam rejs wyjątkowy ze względu na wspaniałe czyste niebo niemal przez cały tydzień i wysoką temperaturę (blisko 27 stopni). Do tego krajobraz, którego kolory dynamicznie się zmieniały w zależności od kierunku naświetlenia. I jedno zaskoczenie – że wyspa Pag ma enklawy bujnego życia, choć widok od strony stałego lądu sprawia wrażenie, że to tylko niezamieszkała pustynia.
Wojciech Michno
Komandor Rejsu
Oglądnij zdjęcia – kliknij obrazek
Adriatyk 2023
Foto: Magdalena Langer
Adriatyk 2023 cz. 1
Adriatyk 2023 cz. 2